czwartek, 31 maja 2012

Unifiance La Roche-Posay, podkład do cery wrażliwej, mieszanej i tłustej, czyli jak nie znalazłam Świętego Graala

Zaczytując się namiętnie w postach na rozmaitych blogach kosmetycznych, próbowałam swego czasu wpaść na trop podkładu idealnego. W końcu lepiej uczyć się na błędach cudzych niż swoich i korzystać ze sprawdzonych produktów, ostentacyjnie olewając (brzydkie słowo) te, które większość z Was uznała za buble. Niestety rzadko jaki produkt kosmetyczny budzi tak wiele skrajnych emocji i dostaje tak wiele skrajnych opinii, jak podkład właśnie. Rzecz to całkiem zrozumiała, w końcu co cera, to inne preferencje i wymagania, dlatego w końcu porzuciłam Wasze wskazówki i postanowiłam kontynuować poszukiwania na własną rękę.
Dotychczas najbardziej owocna współpraca i serdeczna przyjaźń połączyła mnie z Guerlain Parure Extreme, ale przy wszystkich swoich zaletach podkład ten ma dla mnie jedną zasadniczą wadę - jest to produkt sezonowy. Jesienno-zimowy konkretnie. Nie wyobrażam sobie nosić go wiosną czy latem. 
W ramach eksperymentu postanowiłam odejść na chwilę od podkładów drogeryjnych i spróbować szczęścia z marką apteczną. Padło na Unifiance Fluide Mat marki La Roche-Posay, który jest podkładem dla cery wrażliwej, mieszanej i tłustej, czyli wypisz-wymaluj takiej, jaką posiadam.





Moja cera jest dość kapryśna, przetłuszczająca się i sucha jednocześnie, dlatego zależy mi z jednej strony na  zmatowieniu (głównie strefy T), a z drugiej strony na nie podkreślaniu suchych skórek i nie wysuszaniu pozostałej części twarzy. O ile z pierwszą częścią zadania radzi sobie całkiem nieźle, o tyle zdarzało się, że uwydatnił suchość skóry w miejscach, których przed aplikacją podkładu bym o nią nie podejrzewała. Dlatego nie jestem z niego w pełni zadowolona, choć gdy nie mam problemu z przesuszającymi się placami (np. po peelingu lub kwasach) to naprawdę nie mam powodów do narzekań. Niemniej jednak peelinguję się co najmniej raz w tygodniu (w porywach do dwóch), więc wolałabym dysponować podkładem, który nadaje się na każdy dzień tygodnia, bez względu na to, jakie kosmetyczne zabiegi poczyniłam dzień wcześniej.
Jeśli chodzi o krycie to nie mam tutaj wielkich potrzeb, dlatego trudno mi ocenić. Nie daje efektu maski, pięknie wyrównuje koloryt cery, tuszuje drobne przebarwienia, ale z większymi raczej sobie nie poradzi. Dodatkowo ładnie stapia się ze skórą i to do tego stopnia, że najczęściej stosuję go tylko na nos i okolice, a mimo to współgra z resztą twarzy, nie odcinając się ani kolorem, ani "fakturą".





Bez obaw, kolor jest dobrany do twarzy lepiej niż do tego fragmentu ręki :D Niemniej jednak widać na zdjęciach, że kolor 03, który sobie użytkuję, nie będzie nadawał się do chłodnych karnacji. Jest to ciepły odcień, z żółtawymi podtonami, doskonale zgrywający się z moją lekko opaloną cerą.

Na plus zaliczam opakowanie - plastikowe (mało wytworne, przyznaję, ale za to lekkie i doskonale sprawdza się w podróży), z wygodną pompką, dozującą nie za dużo, nie za mało, lecz w sam raz

Aaaa, no i byłabym zapomniała. Podkład nie zwiera parabenów ani środków zapachowych, nie zapchał mnie, nie uczulił, nie podrażnił, nie spowodował swoją obecnością żadnych przykrych dolegliwości. Gdyby nie to, że podkreśla suche skórki, kupiłabym go ponownie, a tak poszukiwania podkładu idealnego trwają.

Skład: Aqua, Cyclopentasiloxane, Isododecane, Glycerin, Alcohol Denat., Talc, Silica, Pentylene Glycol, Cetyl Peg / Ppg-10 / 1 Dimethicone, Nylon-12, Kaolin, Magnesium Sulfate, Polyglyceryl-4 Isostearate, Tocopherol, Acetylated Glycol Stearate, Tristearin, Allantoin, Zink Pca, Diphenyl Dimethicone, Capryloyl Salicylic Acid, Disodium Stearoyl Glutamate, Bisabolol, Disteardimonium Hectorite, Aluminum Hydroxide, [ /- May Contain, Ci 77891 / Titanium Dioxide, Ci 77499, Ci 77492, Ci 77491 / Iron Oxides]

.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz